chroniła świętą krew Avalonu. Była tak otoczona magiczn
chroniła świętą krew Avalonu. Była tak otoczona magiczną ciszą, że każda rzecz, na którą spojrzała, każdy ruch jej dedykowanych rąk stawał się zaklęciem. Czasami wydawało się, jakby spod jej palców spływały promienie światła. Pod półksiężycem wyszyła księżyc w pełni, a potem czarny księżyc, gdyż wszystkie rzeczy tego świata muszą odpowiednio następować po sobie. gdyż wiedziała, że Najwyższy Król Brytanii musi rządzić chrześcijańską ziemią, dodatkowo dlatego, że kiedy pierwsi wyznawcy Chrystusa przybyli do Brytanii, przyszli do Druidów, dodała symbole chrześcijan i Druidów połączone w przyjaźni – krzyż wewnątrz okręgu z trzema skrzydłami. Na purpurowym aksamicie wyhaftowała też magiczne symbole czterech żywiołów: ziemi, powietrza, h2o i ognia. A potem wyobrażenie magicznego kielicha, który stał przed nią. W nim pojawiały się i znikały wizje, obrazy wychodziły z ciemnych pomieszczeniach. Wyszyła też laskę i misę z ziemią, węża uzdrawiającego i skrzydła wiedzy, i gorejący miecz mocy... były chwilę, że wydawało się, iż igła i nitka przeszywają jej własne ciało lub ciało samej ziemi i niebo, przechodzą przez jej skórę i krew... znak za znakiem, symbol za symbolem, każdy naznaczony jej własną krwią i wodą ze Świętej Studni... Pracowała przez trzy dni, śpiąc niewiele, jedząc tylko odrobinę suchych owoców, pijąc jedynie wodę ze Studni. Były chwilę, kiedy patrzyła na swoje własne ręce jakby z dalekiej odległości, jakby pracowały same... bez udziału jej świadomości... zaklęcia wszywały się, znaczone krwią ziemi, krwią jej dziewictwa, mocą Przewodnika Stada, który zginął i przelał swą krew, by Rogaty Pan mógł przeżyć... Skończyła trzeciego dnia o zachodzie. Każdy centymetr materiału pokryty był splatającymi się ze sobą symbolami. osobiście nie potrafiła rozpoznać niektórych figur, które wyszyła. Z pewnością przyszły do niej prosto od samej Bogini. Uniosła pochwę i wsunęła do niej miecz. potem przerwała rytualne milczenie i powiedziała na głos: – Skończone. teraz, kiedy opuściło ją długotrwałe napięcie, zdała sobie sprawę, jaka okazuje się wyczerpana, drżąca i chora. Rytuały i długie używanie Wzroku mogły dać taki efekt. Bez wątpienia zaburzyło to jej miesięczny cykl, bo krwawienia zwykle pojawiały się u niej w czasie ciemnego księżyca. dobrze się stało, bo na moment krwawienia kapłanki zwykle zamykały się w odosobnieniu, by chronić swą moc, tak jak robiły w czasie ciemnego księżyca, kiedy sama Bogini kryła się, by strzec swej mocy. Przyszła Viviana i uniosła pochwę. Nie mogła opanować cichego okrzyku zdumienia. Zaiste, nawet Morgianie, która przecież wykonała to własnymi rękoma, kupione dzieło wydało się czymś wykraczającym poza ludzkie potrzeb, brzemiennym magią. Viviana delikatnie dotknęła wzorów, po czym zawinęła pochwę w biały, jedwabisty materiał. – Zrobiłaś dobrze – powiedziała, a Morgiana pomyślała wzburzona: Jak to okazuje się, że jej się wydaje, iż może mnie osądzać? Ja też jestem kapłanką, prześcignęłam nawet jej edukacji... oraz nagle sama przeraziła się tych myśli. Viviana delikatnie dotknęła jej policzka. – idź i połóż się spać, najdroższa. Ta ogromna praca cię wycieńczyła. Morgiana spała długo i głęboko, bez snów. Ale po północy obudziły ją dzwony bijące na trwogę, dzwony na alarm, kościelne dzwony przerażenia, jakie pamiętała z dzieciństwa. Napadli na nas Saksoni! Do broni! Wydawało jej się, że przebudziła się nagle i nie była wcale w domu Dziewcząt, ale w kościele; na kamiennym ołtarzu leżał oręż, a na katafalku nieopodal leżał rycerz w zbroi, okryty całunem. Nad nią stale dudniły dzwony, tak głośno, że mogły obudzić umarłego... nie, bo martwy rycerz się nie poruszył, a ona, zmówiwszy krótką modlitwę o przebaczenie,